Usiądźmy wokół tortu i ładnie zaśpiewajmy 100 lat, bowiem nasz drogi Dota-chin obchodzi urodzinki.
Głośno dudniąca muzyka wypełniała
pomieszczenie, atakując uszy Kadoty, stojącego pod ścianą i mającego przeczucie,
że coś jest nie tak. To, co czuł przypominało mu to, co towarzyszy nam, gdy
uświadomimy sobie, że o czymś nie pamiętamy, ale nie jesteśmy w stanie
przywołać w pamięci, co to było.
Rozglądał się po sali, w poszukiwaniu
jakiejkolwiek znajomej sylwetki. Co tu wogóle robił? Otóż ktoś musi pilnować
tej szurniętej dwójki, bo jak nie, to urządzą Armagedon. Uwierzcie na słowo.
Problemem było jednak to, że
poszedł za nimi bez ich wiedzy, a teraz nie miał absolutnie żadnego pomysłu na
to, gdzie mogą się pałętać. W dodatku tu naprawdę coś nie grało, a wszechobecne
maski i stroje rodem z XVIII w. wcale nie poprawiały mu samopoczucia.
Podczas, gdy on gnił podpierając
ścianę i szczerze żałując tego, że tu przyszedł, reszta gości wyglądała na
całkiem dobrze się bawiących. Zguba jednak, jak się okazało, sama go znalazła,
zachodząc go od boku i stukając w ramię.
- Kadota? Dlaczego jesteś w męskim
ubraniu? – Musiał przyznać, że takiego pytania to się nie spodziewał.
- Mógłbym zapytać cię o to samo.
– Obrzucił przyjaciółkę nierozumiejącym spojrzeniem i czekał na wyjaśnienia.
- To impreza tematyczna, dzisiaj
wszyscy mieli przyjść przebrani za płeć przeciwną. – Jej mina wyrażała czyste „
Kadota jesteś idiotą, naprawdę nie wiedziałeś? „. - Poczekaj tu na mnie chwilkę,
pójdę po coś do picia. – Po czym znowu rozpłynęła się, znikając z zasięgu jego
wzroku.
Inny kraniec sali…
- Walker, nie uwierzysz, ale
Dota-chin tu jest, przyszedł nas pilnować. Czy nie uważasz, że zasługuje na
jakąś karę? – Jej uśmiech przybrał nagle złowrogą postać, której nie
powstydziłby się sam Mefistofeles.
- Masz coś konkretnego na myśli?
Tak poza tym zgodzę się tu z tobą.
- Masz może przy sobie ten proszek,
który kupiłam tydzień temu od jakiegoś typka z osiedla? – W tym momencie, jej
twarz nabrała takiego wyrazu, że patrząc na nią Mefistofeles zaszyłby się w
bunkrze i wynajął armię wyszkolonych zabójców do obrony.
- Jest w mojej kurtce w szatni. –
Tyle jej wystarczyło. Ruszyła przed siebie z zamiarem spełnienia swoich
niecnych zamiarów.
Szatnia…
Skryta przed wzrokiem postronnych
za zasłoną z kurtek, mieszała składniki nucąc przy okazji dziwnie obco brzmiące
piosenki.
Trochę soku, szczypta niedobrego
pyłku i pół szklanki wina. Zapewniam cię przyjacielu, nie zapomnisz tego
wieczoru do końca swojego życia. Teraz muszę tylko znaleźć drugi element
układanki. Oczy zabłysły jej, gdy brakujący puzzel właśnie zmierzał w kierunku
jej sideł.
- Witaj Rocchi, nie chciałbyś się
czegoś napić? – Posłała w jego kierunku zalotne spojrzenie i podała mu jeden z
dwóch stojących na tacy kieliszków.
- Z miłą chęcią uraczę się
trunkiem z rąk tak pięknej damy. – Ujął w dłoń naczynie, po chwili nurzając już
w nim wargi.
- Swoją drogą, w pokoju na drugim
piętrze siedzi samotnie dziewczyna, możesz iść ją trochę „ pocieszyć „ –
Mężczyzna słysząc to, podziękował jej już tylko za napój i udał we wskazanym
kierunku, próbując po drodze opanować myśli krążące wokół tego, jakim sposobem
może poprawić ów pannie humor i jak bardzo dzięki temu poprawi się też jego.
Znowu u Kadoty…
- Przepraszam cię za to, że tyle
to trwało, ale zagadałam się po drodze ze znajomym. – Uśmiechnęła się niewinnie
i podała mu napój.
- Nie ma sprawy. – Widoczny brak
komfortu w tym miejscu wpłynął na to, że spragniony procentów, po chwili
oglądał już tylko dno kieliszka. Mieszanka działała szybko, toteż już po chwili
Kadota lekko się zachwiał.
- Widzę, że nie czujesz się za
dobrze. W pokoju na drugim piętrze jest barek i łóżko, a nikt tam nie chodzi,
więc możesz spokojnie się napić albo odpocząć.
Co prawda nie zbyt na rękę było mu zostawianie
ich samych, ale pięć minut świata nie zbawi. Tym sposobem chwilę później
zmierzał w kierunku drugiego piętra.
Drugie piętro…
Kadota czuł lekkie zawroty głowy
i coś na kształt szczypania na języku. Nacisnął klamkę i wszedł do
pomieszczenia licząc na chwilę samotności. Liczył, liczył i się przeliczył biedaczek.
- Witaj moja pani, czy pozwolisz,
że zdejmę z twoich ramion ciężar samotności? Gdy cię tu nie zastałem, moje
serce przeszył ból, jakoby miliona igieł wbijanych w owy narząd. – Nawet, jeśli
by chciał, w obecnej chwili nie mógł nic odpowiedzieć.
Myślicie, że na widok Rocchiego odebrało mu
mowę z zachwytu? No to ehh, wybaczcie, ale trochę was rozczaruję, bo to sprawka
specyfiku od Eriki. Dlaczego w takim razie ten drugi mówi? Można by przyjąć
wersję, że siła jego miłości jest w stanie przezwyciężyć wszystko, ale po
prostu mu wsypała do picia czego innego. Wróćmy jednak do naszych
nieszczęśników.
Rocchi zbliżył się do niego,
obejmując od tyłu i składając na karku delikatne pocałunki. Druga strona nieoponowała,
ogarnięta zbyt dużym szokiem.
- Czy nie zechciałabyś przejść na
łóżko? Będzie nam z pewnością wygodniej. – Zamruczał mu do ucha, po czym ujął
za dłoń i począł prowadzić ku posłaniu.
Posadził
wciąż skołowanego chłopaka, czułym gestem pogładził go po policzku i przytknął
swoje usta do jego, zaczynając go całować.
Piekło…
- Nie płaciło się rachunków za
prąd, co Mefek? Ale powiem ci, że gucio mnie to obchodzi, ja chcę to dalej
oglądać, a ty masz zrobić coś żebym mogła.
-
Dlaczego nie pójdziesz podręczyć chociażby Abbadona? Zrozum, że nie jestem
zachwycony perspektywą oglądania z tobą tego plugawego aktu.
- Robię
to dla twojego dobra, musisz wiedzieć, co zrobić z Faustem. – Po pomieszczeniu
rozszedł się mrożący krew w żyłach śmiech, sprawiając, że Mefistofeles wewnątrz
zadrżał ze strachu.
- To ja
może pójdę zapłacić te rachunki…
Szedł dopóki
nie miał pewności, że go już nie widzi, a wtedy ruszył biegiem w kierunku
fortecy obronnej używanej w przypadku największych zagrożeń. Poprzedni bunkr i
armia wyszkolonych zabójców zawiodły.
Wat de fak x33333
OdpowiedzUsuńHaha co to było, żeby tak karać Dotachina~? Przecież on nie chciał źleee, hihi. A może Dotachinowi będzie fajnie~? Oh ah ale ale~
" Life is brutal, ale Erika bardziej " - no to mi rozjebajżing mózg normalnie x"D
Proszek, który kupiła tydzień temu od jakiegoś typka z osiedla? haha
Jesteś boska, mówie Ci. Do tego Rocchi x Kadota *3*
Czekam na następną notkę! Weny
Dobra XD Najlepsze i chyba jedyne Mefistaus... albo Fausteles... rany jak to nazwać... w każdym razie najlepsze jakie czytałam XD Biedny Mefistek~... Erika okazuje się lepszym demonem niż on...
OdpowiedzUsuńChoć ja tam liczyłam na więcej Kadoty i Rocchiego :C Tak jakoś no... chciałabym coś z nimi na poważnie przeczytać, choć przyznaję rozbawiłaś mnie tym krótkim one-shotem.
Weny~