piątek, 21 sierpnia 2015

Shizaya (wampir x egzorcysta) songfic " Dead man's eyes "

Misie kolorowe, równo miesiąc temu został dodany post, niebędący powitalnym, tak więc blog świętuje w dniu dzisiejszym miesięcznicę. No i cóż, miał być dziś drugi rozdział, ale zastanawiam się czy nie napisać tego pierwszego rozdziału od początku, tak więc macie songficka, na pocieszenie też z wąpierzem i egzorcystą. Choć jak tak teraz czytam to ani razu nie użyłam imion, więc można tu sobie dowolnie powyobrażać pairing.





A narrow path through hallowed ground
A silent walk among the clouds
A pile of stones hidden in the pine
Only seen through dead man’s eyes…


Wąska ścieżka prowadząca przez niegdyś świętą ziemię. Z upływem lat płyty skruszały i tylko nieliczne tabliczki wystające spod podłoża, opowiadają o dawnym przeznaczeniu tego miejsca. Jest jedynym, który odważa się zakłócić wiekową ciszę śpiących. Ostrożne kroki przypominają cichy spacer w chmurach. Myślami oscyluje wokół nieba, w przeciwieństwie do łzy pędzącej na spotkanie ziemi. Spogląda na stos kamieni ukryty w sośnie, widziany tylko oczami zmarłego. Gładzi korę drzewa z delikatnością, z jaką niegdyś dotykał tego, na którego mogile się wznosi, po czym klęka i obejmując je, próbuje przelać w nie całą swą tęsknotę.


Autumn leaves turn brandy wine
Fall and dance in the wind outside
A shadows wanders through the fog
Searching for the light it lost


Kochał jesienne liście, ale z czasem ich bukiety w jego dłoniach zmieniają się w szklankę brandy. Siedzi przy oknie, obserwując zza szyby przechodzących obok ludzi, mimo że kiedyś by do nich wybiegł. Krople deszczu spadają i tańczą na wietrze, a on postanawia wyjść na zewnątrz, by poczuć ich chłód. Jest niczym cień, który wędruje przez mgłę, szukając światła, które stracił. Bez niego przestaje być sobą, ale idąc znanymi ulicami jest w stanie przywołać w pamięci, choć iskrę jego blasku. Próbuje uchwycić się ulotnego widma wspomnień, lecz wymyka mu się ono i mimo błagań nie powraca.


I’m not afraid
Because I’m not alone
She’s waiting there
To carry me home


Leży w łóżku, nie mając siły z niego wstać, już dawno przestał walczyć. Mimo dławiącego oddech strachu przed tym, co będzie po końcu, usiłuje przekonać się, że tak będzie lepiej. Szepcze po cichu, powtarzając jak mantrę „ nie boję się, bo nie jestem sam „. Przenosi wzrok na skraj łóżka i wyciąga rękę w kierunku kogoś, kogo nie ma. „ Ona czeka na mnie, by zabrać mnie do domu, już niedługo znowu będziemy razem „. Zaczyna się śmiać, a ściany nieprzywykłe do tego dźwięku odpowiadają mu echem, jego jedynym towarzyszem.


A lifetime written in his weathered face
Every triumph, every fall from grace
Another winters come and gone
It won’t be long


Całe życie zapisane jest na jego wyblakłej twarzy, wyziera z płonących pustką oczu. Każdy triumf, każde popadnięcie w niełaskę, to wszystko traci znaczenie wobec cierpienia samotności. Kolejne zimy przychodzą i odchodzą. Komuś takiemu jak on nie łatwo jest wsiąść do łódki Charona. Pewnym jednak staje się to, że to nie potrwa już długo. Wyciąga dłoń w kierunku śmierci, a ona kiedyś ją ujmie.


I’m not afraid
Because I’m not alone
She’s waiting there
To carry me home

I’m coming home
I’m coming home


Nie boję się, bo nie jestem sam” tym razem wierzy w to co mówi. „ Ona czeka na mnie, by zabrać mnie do domu, do ciebie”. Wyciąga dłoń, która tym razem zostaje schwytana. Jeszcze tylko szepcze, jakby nie dowierzał w swoje szczęście „ wracam do domu”, po czym powtarza pewniej „ wracam do domu”, a ściany nie mają już komu odpowiadać.


1 komentarz:

  1. Trochę zajechało Roppim na końcu więc w mojej głowie powstał bardzo dziwny, ale i klimatyczny crossover Izetsukiego i Roppiego. Ale mam wrażenie, że on cierpi po śmierci Pritsuo... jakoś tak... smutno i ponuro.
    Ale muszę ci przyznać, że sf wyszedł ci świetnie. Aż można poczuć ten klimat. Naprawdę pięknie :3 któryś werset czytało mi się prawie jak taki biały wiersz bez spacji. Strasznie mi się podobało.
    Oby więcej takich klimatycznych tekstów i weny~....

    OdpowiedzUsuń

Za każdym razem, gdy zostawiasz komentarz Pan Głowonóg się cieszy. Rób tak jak najczęściej.