Ciekawe przypadki należały tutaj do widoków nader częstych,
jednak nawet wśród nich znajdowały się osobliwości stanowiące nad wyraz pokaźne
widowisko. Takim był właśnie zataczający się Shizuo w stroju trubadura i z
lutnią pod pachą… pod balkonem Orihary.
- Izaya, czemuż ty jesteś Izaya? Przecież równie odrażająco
pachniałbyś i pod inną nazwą. Porzuć działalność swą niehumanitarną, a ja przyrzekam,
iż automaty przestanę wyrywać.
Stał tam nieszczęśnik nasz z nadzieją w sercu, że jego
wyznanie z pozytywnym rozpatrzeniem przez wybranka serca się spotka. Po chwili jednak
spotkała go wielka przykrość.
Zobaczył lubego, więc do niego macha, a ten pod ręką trzyma kałacha.
Zobaczył lubego, więc do niego macha, a ten pod ręką trzyma kałacha.
Urodziłam się tylko po to, aby przeczytać tą miniaturkę.
OdpowiedzUsuńDziękuję moja misja życiowa dobiegła końca.
Coś pięknego.
Pozdrawiam.