Zastygłem, tak jak zastygają dziecięce marzenia, gdy ich
właściciele zorientują się, że racja ich bytu jest, a tak
właściwie jej nie ma. Z powagą wypisaną na twarzy przyjmuję to lekkie drganie
rąk, podczas spoglądania na zgliszcza kanapy, na której tak lubiliśmy siedzieć
i udawać, że świat nas nie znajdzie.
Pozbyłem się jej a pomimo tego i tak obraz jej nędzy
drażniąco rzuca mi się w oczy. Zbytnio podstawiała obrazy tak zawzięcie przeze
mnie wypierane. Dlaczego i ich pozbyć się nie mogę?
Kwiaty w wazonie pochylają w zamyśleniu swoje martwe głowy,
przypominając że nie mam już na co czekać. Nie myślałem, że nawet herbata jest
w stanie spleśnieć.
Unoszę się na powierzchni, jak wydrążony trup i w
przebłyskach sennie pragnę opadać na dno, płuca mając już wypełnione wodą.
Drganie rąk zaczyna rozprzestrzeniać się z zaciętością choroby zakaźnej po
całym ciele.
Niczym kwiat trzymasz opuszczoną w zamyśleniu martwą głowę,
a ciało wydrążone przez moje ręce i zakonserwowane przez czas pozostaje
niewzruszone.
Pęknięcie na ścianie poszerzyło się sprawiając, że zegar
rozbił się o posadzkę, chwilowo wypełniając pomieszczenie dźwiękiem. Sam
milczał już od dawna.
Ile czasu już minęło?
Bry~
OdpowiedzUsuńNie wiem od czego zacząć, wypełniają mnie sprzeczne emocje - z jednej strony cholernie mi się podoba, a z drugiej jestem nieco zmieszana, bo z jakiegoś powodu przed oczami widzę dość dziwny obrazek, przedstawiający maluśki salon malujący się w sepii, na ziemi oparta o ścianę siedzi drewniana kukła, a przed nią starszy facet z mokrymi od łez policzkami. Obok niego malutki stołek z ususzonymi kwiatami i zgrabna filiżanka z owłosioną herbatką. I tyle.
Im więcej o tym myślę, tym bardziej mi się podoba, na kogo, lub na co czeka mówiący do nas jegomość? Tego nie wiem, wiem za to, że powinnam się teraz uczyć niemieckiego.
Puentując: W tekście jestem zakochana, nawet jeżeli zrozumiałam go zupełnie na opak przez niemieckie macki ściskające moją małą głowę.
Więcej takich miniatur.
Kończę swój pozbawiony sensu wywód i pozdrawiam~