Pisane przy albumie " White Chalk " P.J. Harvey (klik)
Okręcam się wokół własnej osi, wyginając zgodnie z tym, co
podpowiada mi delikatny głos dobiegający z głośników. W ciemności, kaleczonej
mdłą poświatą księżyca i końcówką żarzącego się papierosa.
Rzucam się do okna i roztwieram je na oścież, dzieląc się z
nocnym niebem dźwiękami pianina i własnym nieco histerycznym śmiechem. Rechotem
desperata.
Muskam palcami szyję i przesuwam je niżej, by w
pośpiechu rozpiąć guziki koszuli i porzucić ją na podłodze. Błądzę po swej
skórze przepełniony żalem nieusatysfakcjonowania.
Kostnieję pod wpływem zimna i drętwe palce podsuwam pod
usta.
Oddycham.
Płonę.
Widzę dym.
To jednak nie ja.
Zamarzłem.
To mnie otula,
szepcze wprost w zakamarki umysłu.
Chcę się ogrzać.
Wystarczy podpalić…
Kolejnego papierosa…
Siebie…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Za każdym razem, gdy zostawiasz komentarz Pan Głowonóg się cieszy. Rób tak jak najczęściej.