niedziela, 10 kwietnia 2016

" Dwóch panów i Nokia " prolog

Kiasarin kiedyś zapytała skąd w Radzieckiej inwersji wzięła się Nokia 3310, a oto odpowiedź.

Los od zawsze znajdował rozrywkę w pleceniu losów ludzi skrajnie od siebie różnych. Kochał momenty, w których jego wybrańcy wreszcie stawali naprzeciwko siebie i spoglądali w swoje oczy, jakby w ten sposób mieli możliwość zajrzenia w duszę drugiej osoby. Przyczyniał się do niejednokrotnych tragicznych miłości od pierwszego wejrzenia, do spokojnych starości spędzonych na trzymaniu ręki ukochanej osoby i śmierci spleconych, spokojnych, nadszarpniętych duchem czasu ciał, gdy nadeszła chwila, by stanąć przed obliczem bóstwa. Bywały też takie momenty, gdy wraz ze skierowaniem na siebie spojrzeń, w duszach nieszczęśników wybuchała z nagła niechęć tak wielka, że z cudem graniczyć mogło zatrzymanie niszczycielskiej siły, jaką ona ze sobą niosła. Tak także zaczęła się ich historia. Snuta przez przeznaczenie opowieść o istnieniach, którym niedane było odnaleźć ukojenia w swoich ramionach. Opowiastka o nienawiści tak silnej, że w jej obliczu blakły wszelkie przeszłe i przyszłe niesnaski. A rozpoczęła się w momencie, w którym Shizuo pierwszy raz miał okazję spróbować tanich, ruskich szlugów z bazaru.
- Panie narrator, no ja rozumiem, że jakieś wprowadzenie musi być, ale zamknij się pan z łaski swojej, bo my tu uciekamy, jakbyś nie widział. A tak przy okazji Shizuś, mam pytanie do ciebie. Z jakiej racji goni nas milicja?
- Mówiłeś, że chcesz pierścionek.
- Ale nie z muzeum ty imbecylu.

4 komentarze:

  1. XD Shizuo zawsze bierze rzeczy zbyt dosłownie, ale nie sądziłam, że buchnie z muzeum... już prędzej od jubilera :3 nie mniej jednak miło, że troszczy się o zachcianki Izayi~~
    A no i przez ten rozdział zdałam sobie sprawę z jednej rzeczy :o Los to fujoshi ze zbyt wielką wyobraźnią którą przelewa w ficki (życia ludzi) D:
    Weny i wytrwałości z nowym opowiadankiem~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło cię znowu gościć w moich progach. Z tym już z górki pójdzie, bo mam wszystko rozplanowane od piczątku do końca. Oj nie wiem czy do końca zachcianka Izayi, ma chłopaczyna przekichane, jak im się nie uda odkręcić pewnego wybryku
      * wybuchy i helikoptery w tle, Bonda nie ma, bo siedzi w tajnym pomieszczeniu w domu Chucka Norisa, współczujmy mu*

      Usuń
  2. Coooo? Ja coś przegapiła? Jaka Nokia xd? Panów to ja rozumiem, a Nokia?
    Dobra, poczekam na kontynuację, bo jak na razie za mało ogarniam i ogónie mózg mi się zawiesił (to być może przez nawał powtórek do egzaminu ;n;)
    Podoba mi się ten wstęp. I to jak cholera. Los jest dziwnym zjawiskiem(?) i prawdą jest, że nigdy nie wiemy co tak naprawdę nas czeka. Możemy, na przykład, pokochać wroga. Shizaya rozumie. Nieważne… Ja się nie dziwię, że mi się spodobało, gdyż naprawdę lubię twój styl. Jest w nim to coś… coś błękitnego, coś ulotnego i mgliście jaśniejącego… nie wiem co to, ale tak. O tym czymś pomyślałam czytajàc ten wstęp. Potem rechotałam jak głupia z tej wymiany zdań. Boże… takie sytuacje zdarzają mi się aż za często…
    Tak więc, weny!

    PS. Jest kilka błędów interpunkcyjnych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani moja, ta historia rozpoczęła się wraz z jedną z pierwszych radzieckich inwersji. Niechaj przeznaczenie popchnie ją na tory, z których powrotu już nie ma.
      Pochwała z twojej strony odnośnie mojego stylu napawa mnie szczęściem, dziękuję ci najjaśniejsza.
      Swym orlim okiem (najpierw jednak wytrę okulary) postaram się wypatrzeć te błędy i je zlikwidować.
      Bywaj zdrowa.

      Usuń

Za każdym razem, gdy zostawiasz komentarz Pan Głowonóg się cieszy. Rób tak jak najczęściej.