Doświadczenie me z pisaniem wierszy jest zerowe, więc z chęcią wezmę na klatę wszelaką krytykę dotyczącą tego tworu. Miał być rozdział 3, ale stwierdziłam, że będzie z perspektywy Izayi i teraz się głowię jak go przestawić, bo do głowy wpadła mi koncepcja wampira-nihilisty, ale jakoś w tym tygodniu rozdział wrzucę, to na bank.
Mitologię grecką większość zna, więc chyba nie będzie problemów ze zrozumieniem przekazu.
Mitologię grecką większość zna, więc chyba nie będzie problemów ze zrozumieniem przekazu.
...
Wkroczyłem
w twe włości, bez szans ocalenia
Bez
lichej Ariadny nici przy boku
Przyszło
mi tułać się w sennej wędrówce
Jak
cień znikając przed twymi oczyma
Wyciągam
swe dłonie, po omacku błądząc
Szukając
zbawienia lichego płomienia
I nie
natrafiwszy na przeklęte wyjście
Ponownie
zawracam, otulając się w szepty
Szemrają
po cichu ściany z kamienia
Przepowiadając
mi niechybną zgubę
Tłamsząc
wszelakie buntu oznaki
Jak
i nadzieję, która wciąż czeka
Bestio
ma droga, kacie okrutny
Wyrwij
z płuc moich ostatnie tchnienie
I pomóż
ulecieć na nieboskłony
Z dala
od bólu okrutnej istoty
Pozwól
swym dłoniom samoistnie błądzić
Oddając
mnie we władanie mroku
I tylko
zamknij powieki zsiniałe
Gdy
zstąpi ma dusza w czeluści Tartaru
O słodki Hadesie…
OdpowiedzUsuńMinotaur…
No minotaur…
Daj się kochać…
A jeśli o wiersz chodzi, to sugerując się twymi słowami, padam u stóp. Jeśli faktycznie wiersz ten to owoc krótkiego romansu z poezją, śmiem twierdzić że nie tyle co on nie porażką skłaniającą do krytyki, a tworem nie tragicznym, a wręcz niezłym.
Kradnę ostatnią linijkę. Będę przy niej zasypiać.
Weny